Skaza często bawił się z Vitani oraz Nuką. Kovu brał na spacery i uczył go, a gdy bliźnięta miały miesiąc przybył Simba.
***
-Żywa przynęta... -szepnął Simba i spojrzał na przyjaciół
-My? Co my mamy niby zrobić? Zatańczyć taniec hula?! -wkurzył się Timon
-Nala znajdź moją matkę. -powiedział Simba -Wy odwróćcie ich uwagę.
Po chwili guziec i surykatka zaczęli tańczyć taniec hula, a w wyniku tego hieny pobiegły za nimi. Simba sprawnie wszedł na Lwią Skałę. Simba ukrył się za kamieniem, a nie daleko Skaza wołał Sarabi.
-Sarabi! -krzyknął król
Lwica z podniesioną głową szła dumnie do przodu.
-Słucham Skazo. -powiedziała z nutą sarkazmu
-Gdzie się podziały lwice? Dlaczego nie polują? -zapytał król
-Przecież nie mają na co.
-Nie szukałyście dokładnie!
-Nie ma nic, czeka nas tu głód, musimy stąd odejść... niestety opuścić Lwią Ziemię.
-Nie opuścimy Lwiej Ziemi! -Skaza podniósł głos
-Za czasów Mufasy nigdy by do tego nie doszło! -powiedziała Sarabi
Skaza zdenerwował się. Wiedział, że nie powinien tego robić, ale jednak mocno uderzył lwicę w pysk. Sarabi odleciała na kilka metrów, a wtedy podbiegł do niej Simba.
-Mufasa? -zapytała Sarabi
-Mufasa?! -szepnął król
-Nie, to ja. Simba. -powiedział lew
Skaza spojrzał na hieny i syknął:
-Mieliście go zabić.
Simba przytulił matkę.
-Oh. Simba... co za niespodzianka, że... żyjesz. -powiedział Skaza i spojrzał na Shenzi, Eda i Banzai'a
-Zwróć mi tron. -powiedział pewny siebie syn Mufasy
-Ehh... -Skaza zmieszał się -Spójrz tam, dla hien jestem królem.
-Dla nas nie, Simba jest dziedzicem tronu. Zwróć mu władzę. -wtrąciła Nala
-Skaza, wybieraj. Oddajesz tron po dobroci czy walczymy?
-Chcesz rozlewu krwi. Chcesz mieć na sumieniu członka własnej rodziny? Ja bym nie chciał.
-Doprawdy? To już przeszłość.
-Co na to twoi poddani? -Skaza nie przestawał
-Simba, o czym on mówi? -zapytała Nala
-Aaaa..jeszcze nie podzieliłeś się swoją tajemnicą, proszę bardzo masz okazję to zrobić....powiedz im, kto jest odpowiedzialny za śmierć Mufasy! -powiedział Skaza
Nastała chwila ciszy.
-Ja... -powiedział Simba
-To nie prawda. Nigdy w to nie uwierzę. -zdziwiła się Sarabi
-To prawda. -syn lwicy poczuł się nie swojo
-Sam się przyznał, to morderca. -krzyknął Skaza
-To był przypadek. -Simba jednak się bronił
Simba i Skaza zaczęli walczyć, a pod Lwią Skałą uderzył piorun. W około rozpoczął się pożar, ale mało kto zwrócił na to uwagę. Walka lwów była interesująca, ale Skaza uderzył Simbe tak mocno, że młody lew trzymał się krawędzi. Prawie spadł.
-Simba... -przestraszyły się lwice
-Hmmm... te oczy. Przypominają mi kogoś. Zdradzę ci pewien sekret, to ja zabiłem Mufasę! -szepnął Skaza
Simba zdenerwował się. Całe życie był okłamywany, rzucił się na Skazę i przycisnął mu gardło.
-Powiedz im prawdę. -wrzasnął prawowity król
-To ja zabiłem Mufase. -bardzo cicho powiedział Skaza
-Mów głośniej. Niech wszyscy wiedzą! -rozkazał Simba
-To ja zabiłem Mufase. -odrzekł Skaza
Nastąpiła walka. Hieny i lwice zaczęły walczyć, a tymczasem Skaza zaczął uciekać wyżej. Lecz zauważył to Simba. I lwy znowu zaczęły walkę.
-Simba, miej litość. Nie zabijaj mnie... błagam. -powiedział brązowy lew i zrobił ,słodkie oczka'
-Zasłużyłeś na śmierć.
-To hieny mnie na to namówiły. To wrogowie!
-Nie zabiję cię. Nie jestem tobą...
-To co chcesz zrobić?
-Uciekaj stąd i nigdy nie wracaj!
-Jak sobie życzysz mój panie.
Skaza zaczął powoli odchodzić i rzucił w niego popiołem.
-Roaarrr. -warknął Simba
Jednak do Skazy podbiegły hieny.
-Ooo... przyjaciele. -powiedział ciemny lew
-Dopiero co nazwał nas wrogami. -odrzekły hieny
I stado hien zaśmiało się. Zrzuciły Skazę z Lwiej Skazy, a na dole jeszcze go dobiły. Simba stanął dumnie na czubku Lwiej Skały. Zaczął padać deszcz, który zgasił ogień. Na Lwiej Ziemi dawno nie padało więc wszystko zaczęło kwitnąć. Simba zaryczał, a na niebie pojawił się duch Mufasy. Obok nowego króla stanęła Nala. Zawiał wiatr...
Fajnie ^^
OdpowiedzUsuńSuper notka ! Masz talent do pisania ! Wejdź na mojego bloga krollewtlk.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWiem, że to stara notka, ale ten na obrazku to Chumvi. ;p
OdpowiedzUsuń