-Simba, popatrz. Stamtąd obserwują nas dawni władcy, kiedyś i ja tam pójdę. Będę ci zawsze stamtąd pomagał. -powiedział Mufasa
-Jedna gwiazda, to jeden lew? -zapytało lwiątko
-Tak. Kiedyś pojawi się tam moja gwiazda.
-Tato?
-Tak, Simba?
-Zauważyłem, że z tych gwiazd wychodzą różne kształty. -powiedział Simba -Tam widać geparda.
-Ja widzę słonia i wielki rożek z lodami. -zaśmiał się król
-Tato, a opowiesz mi kto był królem przed tobą? -spytało lwiątko
-Oczywiście. Przede mną królował Ahadi, mój ojciec. I moja matka, Uru. Byli świetną parą królewską. -odrzekł lew -Wcześniej królował mój dziadek Mohatu i jego żona Zauditu.
-Czy oni patrzą na nas z góry?
-Tak synu...
I wtedy pojawił się duch Mohatu, uśmiechnął się do Mufasy i Simby. Po kilkunastu sekundach rozpłynął się w powietrzu.
-Witaj bracie... -wyszeptał lew z blizną na oku
-Dobry wieczór, Skazo. -odpowiedział król
-Masz szczęście, mając takiego wspaniałego syna. -dodał Skaza
-Masz rację, ale ostatnio tyle hien wkracza na Lwią Ziemię, zauważyłeś?
-Tak...
Mufasa porozmawiał jeszcze chwilę z bratem, wziął w pysk syna i udał się na Lwią Skałę.
***
Następnego ranka Skaza pobiegł na Cmentarzysko Słoni. Tam omówił pewien tajemniczy i zły plan ze stadem hien.
Fajne :*
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobało
OdpowiedzUsuńExstra :)
OdpowiedzUsuń