Regulamin Bloga

Regulamin Bloga:
1.Nie kopiuj treści notek!
2.Nie przeklinaj i nie obrażaj innych.
3.Zdjęcia można kopiować, nie można tego zrobić jeżeli przy zdjęciu pisze: DON'T COPY!
4.Nie podszywaj się pode mnie i innych.
5.Miło jak zostawisz komentarz, polecisz blog i dołączysz do obserwatorów.

Jeżeli wkleisz avatar mojego bloga na swój blog do każdej notki napiszę ci komentarz!

sobota, 24 grudnia 2011

Wesołych Świąt ;D


Renifer Rudolf już grzeje kopyta, Mikołaj w pośpiechu prezenty chwyta, niech wszystkie smutki odejdą w kąt - a ja wam życzę wesołych świąt!
Świąteczny obrazek z Simbą, Nalą i Zazu na górze :D
Przerobiłam kilka obrazków:

piątek, 23 grudnia 2011

36.Nauka ryczenia i plan Taki

Shisazen i Sarafina ganiali się przy wodopoju. DO lwiątek podszedł Taka z bardzo poważną miną.
-Sarafina, musimy pogadać. To zajmie chwilę, ale wolałbym w cztery oczy. -powiedział
Shisazen oddalił się, a Sarafina odparła:
-Taka, nasz związek podupada. Ja wolę Shisa. Przepraszam...
-Też chciałem ci powiedzieć, że to koniec. Zostańmy przyjaciółmi.
-Dzięki Taka.
-Za co?
-Za wyrozumiałość.
Książę uśmiechnął się i zaczął zabawę w zapasy z Shisem. Przyszedł jeszcze Natu, Zira oraz Mufasa z Sarabi. Taka spoglądał na Sarab. Dziewczyna jego brata podobała się lwiątku z blizną. Po chwili doszło do walki Taki i Muffiego. Bracia spoglądali na siebie i na resztę lwiątek. Sarabi, Shisazen i Natu kibicowali wybrańcowi, a Saraf oraz Zira Tace. Oczywiście wygrał Mufasa, a gdy to starcie się skończyło podbiegła królowa Uru i zabrała swoich synów. Na Lwiej Skale czekał na nich Ahadi.
***
Król i jego dzieci szły po Lwiej Ziemi.
-Dzisiaj nauczę was ryczeć. -powiedział Ahadi
Przysiadli pod rozłożystym drzewem wokół, którego chodziło stadko kameleonów.

-Zaryczcie. Zobaczymy, czy jesteście juz na tyle dobrzy, by płoszyć kameleony. Muffy, zaczynaj, hehe. -powiedział Ahadi i poczochrał Tace grzywkę.
Mufasa ryknął, ale kameleony ani drgnęły. Za drugim razem zielony, brązowy, żółty i niebieski kameleon uciekły w liście drzewa. Teraz Taka zaryczał. Pierwsza, druga i trzecia próba nie udały się. Dopiero za czwartym razem kilka kameleonów uciekło. Ahadi pochwalił synów i zaczął gadkę o bitwach i wyrzutkach. Później zaczął zwracać się tylko do przyszłego króla, aż Takę zaczęło to denerwować. Mufasa widząc zdenerwowanie Taki szepnął mu na ucho:
-Mnie to i tak nudzi.
Wtedy Taka odszedł.
***
Brązowe lwiątko samotnie szło przez Lwią Ziemię. Złość Taki wygrała z miłością do taty, mamy i brata. Teraz Taka szukał tylko okazji do zemsty...
Trawa łaskotała jego łapy, ale lwiątko i tak szło dalej. Nagle mały książę usłyszał chichot...
-Znowu, ktoś się mnie uczepi. -szepnął
Zza małej skałki wyjrzała Zira. Lwiczka przywitała się i powiedziała:
-Taka, kocham cię...
Ten tylko polizał Zirę i szedł dalej. Zira biegła za ukochanym, a ten też sobie uświadomił, że zależy mu na Zirze.
Taka wiedział gdzie iść - na zakazane Cmentarzysko Słoni. Gdy doszli, Zira ze strachem obserwowała kości. Aż nagle rozległ się chichot i zza szczątek wyszły trzy małe hieny. Zira schowała się za Taką.
-Obiad... -powiedziała jedna hiena
-Jestem Taka, syn króla Lwiej Ziemi. ale mój brat będzie królem. Chcę się dogadać. -odparło brązowe lwiątko -Wiem, że bardzo nienawidzicie mojego ojca i mojego brata, ja też ich nie lubię. I w przyszłości zemszczę się na nich, a wy mi pomożecie. Wtedy będę królem, a lew i hiena będą razem żyć na Lwiej Ziemi.
-Jestem Shenzi, to Banzai, a ten chichoczący to Ed. -powiedziała mała hiena z grzywką
-Miło się z wami robi interesy. -zaśmiał się Taka
Zira rzuciła im nieufne spojrzenie, a hieny i ich nowy przyjaciel żartowali.







niedziela, 18 grudnia 2011

35.Nowe lwiątko i lekcje Mufasy

Uru i Athena poszły na spacer. Dwie lwice - przyjaciółki, z czego jedna to była królowa kroczyły dumne i bezszelestnie między wysoką trawą. Za nimi goniąc motyle biegła Sarabi. Ukochana księcia Mufasy, córka Atheny już z rana była wesoła i nie myślała o spaniu. Mufasa, Taka, Sarafina i Natu spali jeszcze w jaskini na Lwiej Skale. Usiadły pod drzewem, kwitły na nim piękne różowe kwiaty. Athena myła swoją córkę, gawędząc z Uru.
Sarab obserwowała drzewo, pod którym siedziały. Różowe kwiaty wyglądały jak gwiazdki. Wtedy trawa nieopodal poruszyła się, nie od wiatru. Coś załkało, a Athena i Uru zaczęły zbliżać się w to miejsce. Sarabi trzymała się z tyłu, bo mogło to być coś niebezpiecznego. Jednak Uru zauważyła lwiątko. Brązowo-beżowe lwiątko łkało i ze strachem popatrzyło na dwie lwice.
-Nie bój się. Jak się nazywasz i co ci się stało? -zapytała Athena
-Z nami nic ci nie grozi, może pójdziesz na Lwią Skałę... -wtrąciła Sarabi
-Chodź, zaopiekuję się tobą. Jesteś ze Złej Ziemi, prawda? -powiedziała Uru i posłała mu miły uśmiech
-Ja jestem Shisazen (czyt.Szizazen). I pochodzę ze Złej Ziemi, wypędzili mnie. I nie mam domu... -powiedział przybysz
Uru, Athena, Sarabi i Shisazen poszli na Lwią Skałę. Królowa zaprowadziła Shisazena do jaskini, siedział tam Muffy i Taka.
-Skąd się tu wziął ten wyrzutek? -powiedział Taka
-Taka!!! -skarciła syna Uru -To Shisazen, został wygnany i będzie tu mieszkał.
-Ja jestem Mufasa. Chodź oprowadzę cię. -przywitał się książę
Oprowadził Shisazena i bardzo się zakolegowali.






***
Następnego dnia Mufasa wstał bardzo wcześnie i obudził Ahadiego. Król nie ociągając się wstał i wyszedł na czubek Lwiej Skały z Muffim.
-A Taka? -zapytał książę
-Niech śpi, ostatnio jest nerwowy. Mu królestwo pokażę kiedy indziej. -odparł król
Mufasa spojrzał w dół na całą Lwią Ziemię. Wschodziło słońce.
-Widzisz to co opromienia słońce będzie wszystko twoje. To jest nasza Lwia Ziemia.
Lwiątko podziwiało ogromną ziemię.
-A to czarne miejsce? -zapytał
-Nie możesz tam chodzić, jest tam niebezpiecznie. -powiedział Ahadi -Powtórz to swoim dzieciom. Wszystko co ci dziś powiem. Widzisz jak Słońce wschodzi?
Mufasa przytaknął i obserwował budzące się antylopy.
-Kiedyś moje panowanie zajdzie i wzejdzie dla ciebie. Tak jak słońce. Wtedy będę obserwował cię z góry.
Tymczasem Taka i Uru wyszli z jaskini. Lwiątko zauważyło swojego ojca i brata, zapłakało.
-Nie wzięli mnie... -załkał
Uru przytuliła syna. Taka odszedł smutny.

sobota, 3 grudnia 2011

34.Walka o miłość



Mufasa i Taka umówili się z Sarabi na poranny spacer w trójkę. Wczesnym rankiem poszli nad wodopój. Królewskie dzieci czekały już i wypatrywały Sarab, w tym czasie Taka i Muffy zaczęli walczyć. Poturlali się kawałek, aż Taka zaczął gryźć ogon przyszłego króla. Mufasa zaczął nim wymachiwać i ugryzł brata w ucho. Ten pisnął i odskoczył, wtedy pojawiła się Sarabi.
Mała lwica widząc walkę podbiegła do Taki i polizała jego ucho. Muffy poczuł się wtedy urażony, czuł ,,miętę'' do Sarabi.

Lwiątka chodziły po sawannie bawiąc się. W pewnym momencie Sarab wskoczyła na Takę. Zaskoczony książę poturlał się i najeżył. Mufasa śmiał się z brata, że nigdy nie jest przygotowany na nagły atak. Tą rundę wygrała zadowolona Sarabi.

Cicho śmiała się także córka Erevu.
-Z czego się śmiejecie? -zapytał Taka
-Z ciebie, bo nigdy nie jesteś przygotowany na nagłe ataki. Heh... -odpowiedział mu brat
Brązowy książę zrobił naburmuszoną minę, a Sarab odparła:
-Nie śmiej się z niego Muffy.
Lwiątka poszły na ślepe skałki. Tam przyszły król zerwał kwiatka i niósł go ogonem. Taka zaczął bawić się z biedronką. Gdy Taka oddalił się Sarabi rozmawiała z Mufasą, a ten korzystając z okazji wręczył jej kwiat. Przyjaciółka braci ucieszyła się i lekko zarumieniła. Taka widząc to poczuł się trochę smutny, dla niego Sarabi też coś znaczyła.











***
Pewnego dnia, a były to walentynki Mufasa wstał bardzo wcześnie i obudził Sarabi. Poszli razem nad wodopój. Tam oglądali wschód Słońca i wtedy książę zapytał dość głośno:
-Sarabi, czy zostaniesz moją Walentynką?
-Tak, Muffy. -odpowiedziała i polizała ukochanego
Słyszał to Taka, który nie opodal niósł różę dla Sarabi. Lwiczka zauważyła go i podbiegła do niego.
-Taka, nie martw się... możesz iść do Sarafiny. Ona mi powiedziała, że lubi cię trochę bardziej niż innych. Nie mów jej, że wiesz to ode mnie... dobrze? -powiedziała
Taka zgodził się i pobiegł do Saraf. Ta chodziła samotnie w wodopoju.
-Sarafina! -zawołał Taka
Lwiczka uśmiechnęła się i przystanęła. Książę wręczył jej różę i powiedział:
-Chcesz być moją walentynką? Chociaż na jakiś czas...
-Oczywiście, Taka. -powiedziała Saraf
Przytulili się i wrócili szczęśliwi na śniadanie.









czwartek, 1 grudnia 2011

33.Blizna Taki



Uwaga!!!
Cieszę się, że wspieracie mnie w pisaniu bloga. Sorry, że nie pisałam notek w listopadzie. Zaczął się jednak rok szkolny, a rzadko mam internet na laptopie. Dzięki Ci Fanie Balonowej - Super Bloggerki za podsunięcie mi pomysłu. Na twoją prośbę notka będzie o bliźnie Taki.
Miałam ją napisać trochę później, ale nie szkodzi. Wpadłam na pomysł założenia GaduGadu. Jeżeli też macie GG piszcie do mnie z pomysłami, prośbami, możecie pisać żebym poleciła wasz blog. Piszcie też jeżeli wam się nudzi. Najczęściej oczywiście piszcie o Królu Lwie, możecie też wysyłać ciekawe linki do innych blogów, ciekawych stron ze zdjęciami pasującymi do KL, albo filmikami o tym filmie. Mój numer to: 39512616.

Pozdrawiam, Balonowa.
*** Blizna Taki ***
Minęło kilka dni od oznajmienia królestwie kto będzie przyszłym królem. St
ado uradowało się; szczególnie szczęśliwi byli przyjaciele Muffiego - Sarabi, Sarafina, Natu i Zira. Taka oswoił się z decyzją i postanowił pracować nad sobą. Chciał być lepszy i rozkochać w sobie wszystkie trzy przyjaciółki.
W pewien ciepły dzień Taka i Mufasa wylegiwali się niedaleko kanionu. Spoglądali w głęboką przepaść, a nie opodal nich pasło się małe stadko gnu. Parę kilometrów dalej Zauditu, Uru i Hawa polowały na silną sztukę. Taka spoglądał w dół kanionu.
-Wysoko. -stwierdził
-Baardzo. -dodał Muffy
-Patrz ktoś tam biegnie. Jakiś silny lew, ma ognistą grzywę.
-On nie jest ze stada. W jego oczach widać gniew...
Bracia umilkli, obserwowali dziwnego lwa. Ten zaczął wchodzić na ściankę przeciwną do lwiątek. Mufasa wstał i odszedł od krawędzi, położył się w cieniu małego drzewa. Obok niego przycupnął
Taka.
-Dzisiaj słońce praży mocno. -powiedział brązowy książę
Muffy przymknął oczy, a Taka szepnął do niego z nutką przerażenia:
-Ten lew tu biegnie... nie ruszaj się. Może nas ominie.
Jednak przybysz biegł coraz szybciej w stronę lwiątek.
-Wreszcie was mam... wrrr! -krzyknął
Mufasa zdążył uciec, ale gdy biegł Arlekin uderzył go w łapę. Jednak Taka nie był taki szybki. Bez chwili zastanowienia przyszły król Lwiej Ziemi pobiegł po polujące lwice, a i niedaleko znalazł ojca.
Wszyscy bez wahania pobiegli na miejsce, z daleka zobaczyli lwa robiącego potężny zamach. Jego łapa po chwili drasnęła delikatny pyszczek Taki.
-Auu... -zawyło lwiątko -Auu. Uuuaa!
Rana zaczęła krwawić; Ahadi dobiegł do przybysza.
-Witaj, Arlekinie. Czy ja cię skądś nie znam?! -zawył król
-Oh, Ahadi. Chyba to twoi synalkowie... -powiedział Arlekin
-I również jeden z nich to twój przyszły król! Wynoś się.
-Oh, nie wiedziałem, że jesteś królem. Tak złym dla dawnego przyjaciela. -Arlekin przekomarzał się z Ahadim.
Uru w tym czasie razem z Zauditu podbiegła do Taki. Królowa polizała ranę syna, zlizując tym krew.
-Dla przyjaciela! Twoi rodzice zabili moich. WYNOŚ SIĘ! -ryknął król
Czarnogrzywy lew uderzył Arlekina, a ten zaczął się cofać i uciekać. Lew z Czarnej Ziemi nie chciał walczyć z Ahadim; król miał przecież całe stado do walki. Gdy Arlekin był daleko, Ahadi przysiadł przy synu. Wziął go na plecy i pobiegł do szamana, za królem pobiegł Mufasa. W drodze obaj pocieszali poszkodowanego. Tace leciały łzy, rana nie była za bardzo głęboka. Mogło się wdać już zakażenie, szamani musieli opatrzyć ranę. Po chwili stali pod baobabem. Zszedł do nich Ayes.
Król ostrożnie położył Takę na trawie, do lwów po gałęziach ześlizgnął się również uczeń Ayes'a, Rafiki. Młody pawian opatrzył nogę Mufasy i nasmarował ją dziwną maścią. Ayes rozmawiał z Taką.
-Kto ci to zrobił, książę?
-Lew ze Złej Ziemi. -przez łzy mówił Taka
-Podnieś głowę wyżej, nie bój się.
I pawian nasmarował ranę Taki, przy tym lwiątko piszczało i szarpało się. Jednak szaman był bardzo cierpliwy.
-Niech zostaną na noc, pod baobabem. Ahadi, wróć na Lwią Skałę. Uru się pewnie martwi. -odparł Ayes
Wieczorem Takę mniej już piekło, a Muffy czuwał nad bratem. W nocy Takę męczyły koszmary i często budził się przy blasku księżyca.