Shisazen i Sarafina ganiali się przy wodopoju. DO lwiątek podszedł Taka z bardzo poważną miną.
-Sarafina, musimy pogadać. To zajmie chwilę, ale wolałbym w cztery oczy. -powiedział
Shisazen oddalił się, a Sarafina odparła:
-Taka, nasz związek podupada. Ja wolę Shisa. Przepraszam...
-Też chciałem ci powiedzieć, że to koniec. Zostańmy przyjaciółmi.
-Dzięki Taka.
-Za co?
-Za wyrozumiałość.
Książę uśmiechnął się i zaczął zabawę w zapasy z Shisem. Przyszedł jeszcze Natu, Zira oraz Mufasa z Sarabi. Taka spoglądał na Sarab. Dziewczyna jego brata podobała się lwiątku z blizną. Po chwili doszło do walki Taki i Muffiego. Bracia spoglądali na siebie i na resztę lwiątek. Sarabi, Shisazen i Natu kibicowali wybrańcowi, a Saraf oraz Zira Tace. Oczywiście wygrał Mufasa, a gdy to starcie się skończyło podbiegła królowa Uru i zabrała swoich synów. Na Lwiej Skale czekał na nich Ahadi.
***
Król i jego dzieci szły po Lwiej Ziemi.
-Dzisiaj nauczę was ryczeć. -powiedział Ahadi
Przysiadli pod rozłożystym drzewem wokół, którego chodziło stadko kameleonów.
-Zaryczcie. Zobaczymy, czy jesteście juz na tyle dobrzy, by płoszyć kameleony. Muffy, zaczynaj, hehe. -powiedział Ahadi i poczochrał Tace grzywkę.
Mufasa ryknął, ale kameleony ani drgnęły. Za drugim razem zielony, brązowy, żółty i niebieski kameleon uciekły w liście drzewa. Teraz Taka zaryczał. Pierwsza, druga i trzecia próba nie udały się. Dopiero za czwartym razem kilka kameleonów uciekło. Ahadi pochwalił synów i zaczął gadkę o bitwach i wyrzutkach. Później zaczął zwracać się tylko do przyszłego króla, aż Takę zaczęło to denerwować. Mufasa widząc zdenerwowanie Taki szepnął mu na ucho:
-Mnie to i tak nudzi.
Wtedy Taka odszedł.
***
Brązowe lwiątko samotnie szło przez Lwią Ziemię. Złość Taki wygrała z miłością do taty, mamy i brata. Teraz Taka szukał tylko okazji do zemsty...
Trawa łaskotała jego łapy, ale lwiątko i tak szło dalej. Nagle mały książę usłyszał chichot...
-Znowu, ktoś się mnie uczepi. -szepnął
Zza małej skałki wyjrzała Zira. Lwiczka przywitała się i powiedziała:
-Taka, kocham cię...
Ten tylko polizał Zirę i szedł dalej. Zira biegła za ukochanym, a ten też sobie uświadomił, że zależy mu na Zirze.
Taka wiedział gdzie iść - na zakazane Cmentarzysko Słoni. Gdy doszli, Zira ze strachem obserwowała kości. Aż nagle rozległ się chichot i zza szczątek wyszły trzy małe hieny. Zira schowała się za Taką.
-Obiad... -powiedziała jedna hiena
-Jestem Taka, syn króla Lwiej Ziemi. ale mój brat będzie królem. Chcę się dogadać. -odparło brązowe lwiątko -Wiem, że bardzo nienawidzicie mojego ojca i mojego brata, ja też ich nie lubię. I w przyszłości zemszczę się na nich, a wy mi pomożecie. Wtedy będę królem, a lew i hiena będą razem żyć na Lwiej Ziemi.
-Jestem Shenzi, to Banzai, a ten chichoczący to Ed. -powiedziała mała hiena z grzywką
-Miło się z wami robi interesy. -zaśmiał się Taka
Zira rzuciła im nieufne spojrzenie, a hieny i ich nowy przyjaciel żartowali.
Fajnie ;D Wesołych !
OdpowiedzUsuńAle czadowy ostatni obrazek ;) Piękna notka mi się podoba, twój blog jest bardzo czadowy... spróbuję go poreklamować. I fajne obrazki :S Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńfajne ostatni obrazek fajowy
OdpowiedzUsuń