-Frugo, idziemy nad wodopój? Powiem wam o czymś bardzo ciekawym...
Frugo przytaknął i przekazali wiadomość reszcie, pozostało tylko namówić dorosłe lwice.
-Mamo, możemy iść nad wodopój? -zapytał Mohi
-Możecie, a co wy na to? -odparła Mahiri
-Idźcie, ale wrócicie na kolację? -dodała reszta matek
-Tak... -wykrzyknęły chórem lwiątka i pobiegły nad wodopój
Wszyscy wskoczyli do wodopoju i popływali chwilę, bo ten dzień należał do bardzo upalnych. Jednak w końcu Villa zapytała:
-No to idziemy w to ,,ciekawe'' miejsce czy nie?
-Tak... -przytaknął Mohi i błyskawicznie wyskoczył z wody
W jego ślady poszła reszta lwiątek i po chwili szli w stronę Cmentarzyska Słoni.
-Gdzie my idziemy? Nie będzie nudno? -zapytała Tina
-Będzie super, to miejsce to Cmentarzysko Słoni. -odpowiedział Mohatu
Książę prowadził grupkę przyjaciół i w końcu znaleźli się przed strasznym miejscem. Wszędzie leżały sterty kości.
-Chyyba... nie chcecie tam zejść? -przestraszyła się Tina
Gdy wypowiedziała to zdanie Frugo, Mohatu i Tibo ześlizgnęli się po klifie. Dwie młode lwice nie miały wyboru, więc poszły za ciekawskimi lwami. Po chwili wszyscy biegali wśród zakurzonych kości. Bawili się na Cmentarzysku Słoni, a Mohi zastanawiał się co tu jest niebezpiecznego. Jednak nagle ze sterty kości wyskoczyła nastoletnia hiena, z dwiema dorosłymi. Książę i jego kompania przestraszyli się, a jedyne co Mohatu zdążył z siebie wyrzucić to:
Gdy wypowiedziała to zdanie Frugo, Mohatu i Tibo ześlizgnęli się po klifie. Dwie młode lwice nie miały wyboru, więc poszły za ciekawskimi lwami. Po chwili wszyscy biegali wśród zakurzonych kości. Bawili się na Cmentarzysku Słoni, a Mohi zastanawiał się co tu jest niebezpiecznego. Jednak nagle ze sterty kości wyskoczyła nastoletnia hiena, z dwiema dorosłymi. Książę i jego kompania przestraszyli się, a jedyne co Mohatu zdążył z siebie wyrzucić to:
-Za mną, szybko!
Wszyscy pobiegli za Mohim, ten biegł przed siebie, nie zwracając uwagi na hieny. Trójka hien (dorosłe Kiba i Linda, nastoletnia Kamma) goniły ich, mając nadzieję, że upolują sobie kolację. Zaczęło się już ściemniać, a książę doprowadził przyjaciół do małej szpary, wszyscy tam się wcisnęli. Jednak hieny nie opuszczały tego miejsca. Tina i Villa zaczęły łkać, młode lwy pocieszały je. Tym czasem na Lwiej Skale Mahiri, Tatiana, Pliva i Zuma zaczęły się niepokoić. Gdy król wchodził do jaskini, Mahiri zawołała:
-Martwimy się o nasze dzieci. Dahabu, powinni tu już być.
-Tak, Dahabu. Mój Frugo, wracał o tej godzinie. Zaczyna się ściemniać. -dodała Zuma
-Wszystkie nasze dzieci wracały o jednakowej godzinie. -podsumowała Tatiana
-Dobrze, poszukam ich. Jednak, wolałbym aby jakiś lew poszedł ze mną. -odparł król
-Ja pójdę. -wtrącił Julin, mąż Plivy i ojciec Villy poszedł za Dahabu
Chodzili po Lwiej Ziemi, szukając lwiątek. W czasie poszukiwań natknęli się na Vitrę.
-Nie widziałaś lwiątek? Wszędzie ich szukamy... -zawołał Dahabu
-Nie widziałam ich, ale chyba wiem gdzie są... -odparła smutno lwica
-Gdzie? -zapytał Julin
-Oni poszli na Cmentarzysko, Mohatu pytał mi się gdzie walczyliśmy. Ja powiedziała, że lepiej by było jak by nie wiedział. Jednak wymsknęło mi się. Mówiłam żeby tam nie poszli...
Jak już wcześniej mówiłem to fajnie piszesz ;-) widać że się starasz, pisz dalej
OdpowiedzUsuńoglądam w 2012r.
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Czytałam wiele blogów o królu lwie, ale twój j st najlepszy
OdpowiedzUsuńSuuuper
OdpowiedzUsuń