Puto wyszedł na Lwią Skałę, ze swoim synem - Diego. Położyli się na czubku, obserwując swoje królestwo.
-Ładna ta nasz ziemia, tato. -powiedział książę
-Masz rację synu. -odparł król
Lew spojrzał na syna.
-Diego, chcę ci powiedzieć, że będziesz miał rodzeństwo.
Diego spojrzał na biegnące antylopy, zdziwił się. Z tego co słyszał młodsze rodzeństwo jest uciążliwe.
-Nie cieszysz się?
-Tato, cieszę się. Jednak to oznacza, iż nie zostanę królem.
-Królem będziesz ty, przecież już dużo wiesz i jesteś starszy.
Diego wskoczył na grzywę Puto. Po chwili ojciec i syn ruszyli do jaskini, ciężarna Hatari jadła zebrę.
***
Kilka tygodni później do jaskini wbiegł Diego, a w łapach królowej leżało małe lwiątko, brązowe. Puto siedział przy żonie, a książę podszedł do rodziców. Nachylił się do małego lwiątka i przyjrzał mu się.
-To samiczka, prawda? -powiedział Puto
-Nie, to samczyk. -odparła Hatari
-Jak ma na imię? -wtrącił Diego
Zapadło milczenie, wszyscy zastanawiali się nad imieniem dla samczyka.
-Może nazwiemy go Mwezi? -spytała Hatari
Wszyscy zgodzili się, a w następnym tygodniu odbyła się prezentacja małego Mweziego.
***
-Mwezi, puść mój ogon! -powiedział Diego
-Ale Diego, ja chcię się bawić z tiobą! -odparł młodszy brat księcia
Mały Mwezi spojrzał słodkimi oczkami na brata, jednak to nic nie dało. Diego zmęczony po lekcjach, nie chciał zabawiać brata. Jednak uparty Mwezi wspiął się na plecy brata i zaczął ciągnąć go za ucho. Przyszły król uśmiechnął się pod nosem.
***
Gdy Mwezi podrósł chodził na lekcje, z prawie nastoletnim Diego i ich ojcem. Nie rozumiał tylko dlaczego on nie może być królem, ojciec tłumaczył iż jest młodszy. Jednak Mwezi uważał, że Puto go nie kocha. Uważał, że Diego jest wyróżniany...
Regulamin Bloga
Regulamin Bloga:
1.Nie kopiuj treści notek!
2.Nie przeklinaj i nie obrażaj innych.
3.Zdjęcia można kopiować, nie można tego zrobić jeżeli przy zdjęciu pisze: DON'T COPY!
4.Nie podszywaj się pode mnie i innych.
5.Miło jak zostawisz komentarz, polecisz blog i dołączysz do obserwatorów.
Jeżeli wkleisz avatar mojego bloga na swój blog do każdej notki napiszę ci komentarz!
czwartek, 30 sierpnia 2012
sobota, 25 sierpnia 2012
112.Bitwa z Ptasią Ziemią
Hatari ziewnęła. Mały Diego obudził się i zaczął piszczeć. Nakarmiła go, po czym próbowała zasnąć. Nie udało jej się, gdyż małe lwiątko zaczęło się po niej wspinać. Królowa wzięła małego w pysk, wstała i wyszła z jaskini. Lwice były na polowaniu, a Puto załatwiał jakieś sprawy z Thanabim. Hatari poszła nad wodopój i usiadła na kamieniu. Diego usiadł obok i rozejrzał się. Królowa zauważyła kilka lwic wracających z polowania, miały dwie duże zebry.
-Widzę, że polowanie się udało. -zawołała Hatari
Wzięła swego syna na plecy i doszła do lwic.
-Tak Hatari. -powiedziała Chena
-Gdzie reszta lwic?
-Nikt ci nie powiedział? Lwy i reszta lwic poszli na granicę, podobno coś się dzieje. Chyba hieny, albo jakieś stado czegoś chce. -odrzekła Lilly
Lwica westchnęła. Grupa lwic udała się na Lwią Ziemię. Po śniadaniu Hatari wzięła kilka lwic i pobiegła na granicę. Na Lwiej Skale z Diego została Lilly i Chena. Na granicy stało stado Lwiej Ziemi, Hatari stanęła obok męża i ojca. Naprzeciwko stało małe stado, od razu było widać iż to złe lwy. Ich ciała pokryte były bliznami, zadrapaniami. Na przeciw Puto stał lew z kilkoma bliznami i chytrym uśmiechem. Nagle stanął na dwóch łapach i zamachnął się. Król Lwiej Ziemi uchylił się i zły spudłował.
-Do ataku! -ryknęła Hatari
Dwa stada ruszyły.
-Wykończymy stado Ptasiej Ziemi! -krzyknął jakiś Lwioziemiec
Ryk. Zamieszanie. Kilka Ptasioziemców (xD) uciekło w popłochu, kilkanaście poległo. Przed Thanabim stanął przywódca Stada Ptasiej Ziemi.
-To już koniec, Olivierze. -warknął były król Lwiej Ziemi
Uderzył Oliviera, a ów lew upadł.
-Wracamy na Lwią Skałę! -zarządził Thanabi
Stado posłusznie wróciło na Lwią Skałę. Puto cały dzień przeglądał pole bitwy, a Hatari leżała z Diego w jaskini.
***
Królowa poszła oglądać zachód słońca, zostawiła syna po opieką Diego. Usiadł obok niej Puto, lwica była zła na męża. Ostatnio nie poświęcał jej uwagi, ważne było tylko królestwo.
-Oh, Puto zmieniłeś się... -westchnęła
-Co masz na myśli? -odparł lew
-Interesujesz się tylko królestwem. Mam wrażenie, że ja i Diego cię nie interesujemy!
-Wcale tak nie jest! Muszę dbać o stado!
Hatari zmarszczyła brwi.
-Dobrze wiesz, że cię kocham. Ciebie i Diego. -powiedział Puto -Przepraszam.
-Poświęcaj nam chociaż trochę czasu...
Puto przytulił lwicę. Miała rację, ostatnio ją zaniedbał. Postanowił, że będzie poświęcał jej więcej czasu.
***
Jedna z ostatnich notek o pokoleniach, po prawej zamieszczam ankietę.
O pokoleniach piszę już dosyć długo i po prostu kończą mi się pomysły.
-Widzę, że polowanie się udało. -zawołała Hatari
Wzięła swego syna na plecy i doszła do lwic.
-Tak Hatari. -powiedziała Chena
-Gdzie reszta lwic?
-Nikt ci nie powiedział? Lwy i reszta lwic poszli na granicę, podobno coś się dzieje. Chyba hieny, albo jakieś stado czegoś chce. -odrzekła Lilly
Lwica westchnęła. Grupa lwic udała się na Lwią Ziemię. Po śniadaniu Hatari wzięła kilka lwic i pobiegła na granicę. Na Lwiej Skale z Diego została Lilly i Chena. Na granicy stało stado Lwiej Ziemi, Hatari stanęła obok męża i ojca. Naprzeciwko stało małe stado, od razu było widać iż to złe lwy. Ich ciała pokryte były bliznami, zadrapaniami. Na przeciw Puto stał lew z kilkoma bliznami i chytrym uśmiechem. Nagle stanął na dwóch łapach i zamachnął się. Król Lwiej Ziemi uchylił się i zły spudłował.
-Do ataku! -ryknęła Hatari
Dwa stada ruszyły.
-Wykończymy stado Ptasiej Ziemi! -krzyknął jakiś Lwioziemiec
Ryk. Zamieszanie. Kilka Ptasioziemców (xD) uciekło w popłochu, kilkanaście poległo. Przed Thanabim stanął przywódca Stada Ptasiej Ziemi.
-To już koniec, Olivierze. -warknął były król Lwiej Ziemi
Uderzył Oliviera, a ów lew upadł.
-Wracamy na Lwią Skałę! -zarządził Thanabi
Stado posłusznie wróciło na Lwią Skałę. Puto cały dzień przeglądał pole bitwy, a Hatari leżała z Diego w jaskini.
***
Królowa poszła oglądać zachód słońca, zostawiła syna po opieką Diego. Usiadł obok niej Puto, lwica była zła na męża. Ostatnio nie poświęcał jej uwagi, ważne było tylko królestwo.
-Oh, Puto zmieniłeś się... -westchnęła
-Co masz na myśli? -odparł lew
-Interesujesz się tylko królestwem. Mam wrażenie, że ja i Diego cię nie interesujemy!
-Wcale tak nie jest! Muszę dbać o stado!
Hatari zmarszczyła brwi.
-Dobrze wiesz, że cię kocham. Ciebie i Diego. -powiedział Puto -Przepraszam.
-Poświęcaj nam chociaż trochę czasu...
Puto przytulił lwicę. Miała rację, ostatnio ją zaniedbał. Postanowił, że będzie poświęcał jej więcej czasu.
***
Jedna z ostatnich notek o pokoleniach, po prawej zamieszczam ankietę.
O pokoleniach piszę już dosyć długo i po prostu kończą mi się pomysły.
środa, 22 sierpnia 2012
111.Koronacja i prezentacja
-Grr. -warknął lew i spojrzał w oczy lwicy
Była to Hatari. Stali tak chwilę, patrząc sobie w oczy. I wtedy lew zrozumiał, że zabijanie to błąd. Przypomniała mu się Hatari i reszta przyjaciół.
-Ty jesteś Hatari, prawda? -zapytał lew
-Tak to ja, a ty kim jesteś? -odparła księżniczka
-Hatari, nie pamiętasz mnie? To ja jestem Puto!
Lwica stała przez chwilę wpatrzona w lwa. Rzeczywiście - niebieskie oczy i ten sam kolor futra. Polizała go delikatnie po policzku. Potem poszli na Lwią Skałę i stado zdziwiło się, widząc Puto. Thanabi ucieszył się, że jego córka jest szczęśliwa. Przyszła para królewska poszła na spacer, a nad Lwią Skałą pojawiła się piękna tęcza.
***
Minęły cztery miesiące. Pod Lwią Skałą gromadziły się zwierzęta, zrobiły miejsce Daktariemu. Szaman przeszedł i zaczął wchodzić na Lwią Skałę. Na czubku skały stał Thanabi i Lilly, a w jaskini Hatari i Puto. W łapach lwicy leżało lwiątko. Dzisiaj miała odbyć się koronacja i prezentacja dwu tygodniowego lwiątka. Samczyk otworzył ślepia, zielone oczy wpatrywały się w matkę. Daktari uśmiechnął się.
-Jak ma na imię mały książę? -zapytał szaman
-Nasz syn ma na imię Diego. -odparł dumnie Puto
Lew wyraźnie zadowolony, że ma syna wstał. Hatari również wstała, delikatnie biorąc w pysk Diego. Mały rozejrzał się, pierwszy raz wyszedł z jaskini. Daktari kroczył na przedzie, a gdy stanęli na Lwiej Skale, szaman rzekł:
-Król Thanabi zadecydował iż nadszedł już czas oddać królestwo swej córce i jej ukochanemu, niniejszym ogłaszam Hatari i Puto nową parą królewską.
Nowi władcy zaryczeli, a lwy im odpowiedziały. W tym czasie Daktari posmarował głowę Diego.
-Zebraliśmy się tu również, by przedstawić królewskiego potomka. -odparł szaman -Będzie on przyszłym królem, a nazywa się Diego!
Po tych słowach Daktari uniósł lwiątko, pokazując zwierzęta. Rozległ się tupot, ryk i zwierzęta zaczęły się kłaniać. Każdy mieszkaniec sawanny hałasował na swój sposób, oddając cześć księciu i nowym władcom. Szaman oddał Diego jego matce i sam ukłonił się. Hatari i Puto jeszcze raz zaryczeli, a mały Diego obserwował to wszystko w wielkim zdziwieniu. Para królewska weszła do jaskini wraz z synem, byli tak bardzo szczęśliwi. Po chwili do jaskini wszedł Thanabi i Lilly. Na ich pyskach gościły szerokie uśmiechy. Byli władcy usiedli obok rodziny, spoglądając na małego Diego.
-Bardzo ładne imię wybraliście. -rzekła Lilly
-Dziękujemy, mamo. -odparła Hatari
Mały Diego zaśmiał się i wyszedł z objęć matki. Potykając się doszedł do swojego dziadka i z lekkim trudem wspiął się na jego grzywę. Po chwili jednak zszedł i wrócił do matki. Wtulił się w jej futro i zasnął.
***
Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy, większość stada już spała. Na czubku Lwiej Skały siedział lew, obserwował gwiazdy. Często oglądał gwiazdy z przyszywanym ojcem. Król westchnął, aż nagle ujrzał spadającą gwiazdę.
-Chcę, żeby stado było szczęśliwe! -szepnął
Miał nadzieję, że to życzenie spełni się. Miał nadzieję, że będzie dobrym królem. Z jaskini wyszła Hatari, która zauważyła iż jej męża nie było w środku.
-Puto, chodź do jaskini. Tu jest zimno... -powiedziała
Nie odpowiedział, polizał tylko Hatari i razem weszli do jaskini. Przytulił lwicę oraz swego syna. Po kilku minutach zmorzył go sen...
***
Ugh... w końcu notka. Z dedykacją dla Polasy (Nemy) i TheHanki :3
piątek, 17 sierpnia 2012
110.Wivu
Hatari siedziała na Ślepych Skałkach. Nastoletnia księżniczka myślała o tronie. Nie długo obejmie królestwo. Lwica postanowiła się przejść. Udała się nad źródełko, na Złą Ziemię. Ku jej zdziwieniu zauważyła tam jakiegoś lwa. Był w jej wieku, zaczątki grzywy miał brązowe. Oczy i futro również. Hatari spojrzała na przystojnego nastolatka. Podeszła do niego i napiła się wody.
-Jestem Hatari, księżniczka Lwiej Ziemi. -odparła
-Nazywam się Wivu i mieszkam tu od całkiem nie dawna. -powiedział lew
Hatari uśmiechnęła się, Wivu spodobał się jej. Zaczęli rozmawiać o jego przeszłości. Okazało się, że kiedyś nastolatek mieszkał na Rajskiej Ziemi. Jego ojciec nazywał się Rocko. Wivu miał też brata, który był przez wszystkich faworyzowany. Dlatego uciekł. Księżniczka spędziła z Wivu cały dzień i ten chyba też ją polubił. Jednak dla Hatari to było coś więcej, darzyła nastolatka uczuciem.
-Jestem Hatari, księżniczka Lwiej Ziemi. -odparła
-Nazywam się Wivu i mieszkam tu od całkiem nie dawna. -powiedział lew
Hatari uśmiechnęła się, Wivu spodobał się jej. Zaczęli rozmawiać o jego przeszłości. Okazało się, że kiedyś nastolatek mieszkał na Rajskiej Ziemi. Jego ojciec nazywał się Rocko. Wivu miał też brata, który był przez wszystkich faworyzowany. Dlatego uciekł. Księżniczka spędziła z Wivu cały dzień i ten chyba też ją polubił. Jednak dla Hatari to było coś więcej, darzyła nastolatka uczuciem.
Wróciła na Lwią Skałę i położyła się w jaskini. Śnił jej się Wivu, a następnie Puto. Teraz lwica miała problem - kochała oby dwóch. Tego drugiego znała od dzieciństwa, byli zaręczeni. Pierwszego zaś znała tylko dzień. Obudziła się z bólem głowy i z bólem serca. Nie wiedziała co robić. Szukać Puto czy przyjąć Wivu na Lwią Skałę. Popędziła na Złą Ziemię i zaprosiła lwa na Lwią Ziemię. Thanabi i Lilly przyjęli go do stada, a księżniczka zapoznała go z przyjaciółmi. Przyjaźniła się z lwem, ale on chyba nie był zakochany w lwicy. Coraz więcej czasu spędzał z Cheną, a Hatari ucieszyła się z tego. Zrozumiała to, że Chena i Wivu do siebie pasują. Znowu zaczęła tęsknić za Puto...
poniedziałek, 13 sierpnia 2012
109.Załamanie Hatari
-Hatari.. nie płacz. -przemówił ciepły głos Lilly
Księżniczka była już prawie nastolatą. Lwica podeszła do smutnej córki. Od kilku dni Hatari nie wychodziła z jaskini, siedziała smutna i myślała. Minął tydzień od zaginięcia Puto. Księżniczka prawie z nikim nie rozmawiała, czasami wymieniała kilka zdań z mamą. Pewnego dnia wyszła z jaskini i usiadła na czubku Lwiej Skały. Może Puto kiedyś wróci. Hatari zeszła z Lwiej Skały i poszła nad wodopój. Spotkała tam swoich przyjaciół, którzy bawili się w gonianego. Księżniczka napiła się i usiadła na kamieniu, opierając głowę na łapach. Liczyła, że któreś lwiątko podejdzie do niej i zaprosi do zabawy. Po kilkunastu minutach do lwiczki, podeszła Kasta.
-Hatari, chcesz się z nami pobawić? -spytała
-Pewnie!
Hatari ucieszona zaczęła gonić inne lwiątka, w końcu złapała Juff'a. Lwiątka bawiły się do wieczora, a księżniczka nie była już smutna. Pocieszała się, że Puto kiedyś wróci i będzie wszystko dobrze.
***
Puto siedział przed jaskinią. Vertez wyszedł i usiadł. Jego zielone oczy wpatrywały się w lwiątko.
-Dzisiaj pierwsza lekcja. Wiesz w ogóle, czemu będziesz zabijać? -przemówił lew
-Nie wiem. -odpowiedział Puto
Vertez zatrząsł grzywą i odsłonił dużą bliznę.
-To zrobili mi Lwioziemcy i za to chcę się zemścić. Zabili również mojego ojca.
-Czemu akurat ja muszę? Ty też możesz zabijać! -warknął Puto
Vertez nie odpowiedział. Wiedział, że będzie trudno uczyć nastolatka. Zauważył mysz i szybko ją złapał. To będzie pierwszy krok.
-To twój obiad. -powiedział
-Uśmierć ją.
-Ty to zrobisz.
Puto chcąc czy nie chcąc, złapał mysz. Był bardzo głodny. Wbił pazury i szybko włożył do pyska. Przecież zebry i antylopy też są zabijane... Zjadł jeszcze dwie myszy. Vertez uśmiechnął się chytrze.
***
Na Lwiej Ziemi trwały poszukiwania Puto. Jednak nigdzie nie znaleziono śladów, ani ciała.Wszyscy byli pewni, że Puto umarł. Jednak duch Mufasy, powiedział iż nastolatek żyje. Nie powiedział gdzie przebywa i z kim. Hatari nie była już taka smutna i znowu chodziła na królewskie lekcję ze swym ojcem.
***
Zmusiłam się do tej notki xD
Księżniczka była już prawie nastolatą. Lwica podeszła do smutnej córki. Od kilku dni Hatari nie wychodziła z jaskini, siedziała smutna i myślała. Minął tydzień od zaginięcia Puto. Księżniczka prawie z nikim nie rozmawiała, czasami wymieniała kilka zdań z mamą. Pewnego dnia wyszła z jaskini i usiadła na czubku Lwiej Skały. Może Puto kiedyś wróci. Hatari zeszła z Lwiej Skały i poszła nad wodopój. Spotkała tam swoich przyjaciół, którzy bawili się w gonianego. Księżniczka napiła się i usiadła na kamieniu, opierając głowę na łapach. Liczyła, że któreś lwiątko podejdzie do niej i zaprosi do zabawy. Po kilkunastu minutach do lwiczki, podeszła Kasta.
-Hatari, chcesz się z nami pobawić? -spytała
-Pewnie!
Hatari ucieszona zaczęła gonić inne lwiątka, w końcu złapała Juff'a. Lwiątka bawiły się do wieczora, a księżniczka nie była już smutna. Pocieszała się, że Puto kiedyś wróci i będzie wszystko dobrze.
***
Puto siedział przed jaskinią. Vertez wyszedł i usiadł. Jego zielone oczy wpatrywały się w lwiątko.
-Dzisiaj pierwsza lekcja. Wiesz w ogóle, czemu będziesz zabijać? -przemówił lew
-Nie wiem. -odpowiedział Puto
Vertez zatrząsł grzywą i odsłonił dużą bliznę.
-To zrobili mi Lwioziemcy i za to chcę się zemścić. Zabili również mojego ojca.
-Czemu akurat ja muszę? Ty też możesz zabijać! -warknął Puto
Vertez nie odpowiedział. Wiedział, że będzie trudno uczyć nastolatka. Zauważył mysz i szybko ją złapał. To będzie pierwszy krok.
-To twój obiad. -powiedział
-Uśmierć ją.
-Ty to zrobisz.
Puto chcąc czy nie chcąc, złapał mysz. Był bardzo głodny. Wbił pazury i szybko włożył do pyska. Przecież zebry i antylopy też są zabijane... Zjadł jeszcze dwie myszy. Vertez uśmiechnął się chytrze.
***
Na Lwiej Ziemi trwały poszukiwania Puto. Jednak nigdzie nie znaleziono śladów, ani ciała.Wszyscy byli pewni, że Puto umarł. Jednak duch Mufasy, powiedział iż nastolatek żyje. Nie powiedział gdzie przebywa i z kim. Hatari nie była już taka smutna i znowu chodziła na królewskie lekcję ze swym ojcem.
***
Zmusiłam się do tej notki xD
piątek, 10 sierpnia 2012
108.Porwanie
Puto zbiegł szczęśliwy z Lwiej Skały. Lwiątko pobiegło nad wodopój, a tam spotkało antylopy. Puto rozmawiał z nimi, śmiejąc się co chwilę. Lew polubił te zwierzaki, szczególnie najmniejszego - Erniego. Erni był bardzo zabawny i Puto się z nim dogadywał. Erni i lwiątko pobiegły na Ślepe Skałki, a potem buszowali między wysoką trawą sawanny.
-Teraz ty gonisz! -zawołał Puto
Erni biegał za lwiątkiem, aż w końcu je złapał. Przyjaciele bawili się, aż nagle w pobliskiej trawie coś zaszumiało. Wyskoczył lew. Brązowa sierść i brązowa grzywa powiewały na wietrze. Erni zatrząsł się przerażony, Puto wysunął pazury gotów bronić przyjaciela. Lew zmarszczył brwi, uderzył lekko antylopę i uderzył trochę mocniej Puto. Następnie wziął lwiątko w pysk i odbiegł.
***
-Gdzie... gdzie jestem? -szepnął Puto
Leżał w małej jaskini, nie daleko siedział ów lew.
-Moja głowa... boli. -myślało lwiątko -Kim on jest?
Lewek siedział bojąc się reakcji lwa. Siedział tak kilka minut, może kilkanaście. Wtedy lew zauważył, że Puto się obudził.
-Jestem Vertez i pewnie wiesz, że twoi prawdziwi rodzice cię opuścili. -odrzekł
Puto westchnął. Doskonale wiedział, że jego matka go zostawiła. Chorowała, a ojciec... nigdy go nie poznał. Podobno wyruszył na wyprawę - tak mówiła jego matka. Mówiła, że jego ojciec był zdecydowanie wspaniałym lwem.
-Na imię mi Puto.
-Wiem. Sam wybrałem to imię.
-Ty nie jesteś moim ojcem! Dlaczego mnie opuściłeś?!
Puto zmarszczył brwi i spojrzał oczekująco na lwa. To nie możliwe...
-Jestem bratem twojej matki. -wyjaśnił Vertez
-Możesz mnie już odstawić do domu?
-Zostajesz ze mną przez jakiś czas!
Puto umilkł i usnął. Śniło mu się, że bawi się z Hatari. Czy kiedykolwiek jeszcze ją spotka? Po chwili przebudził się. Był zdenerwowany. Nie wiedział co będzie robił ze swoim wujem. Po prostu bał się.
-Jutro zaczniemy cię uczyć. -powiedział Vertez
-Czego? -spytał zdziwiony Puto
-Zabijania...
Vertez to słowo wypowiedział szeptem, lwiątko ledwo usłyszało. Lew odszedł w kąt jaskini. Widać było tylko jego zielone oczy.
***
Troszkę ponuro i troszkę się spieszyłam. Wróciłam z działki od koleżanki i nie było notek >.<
[Pytania]
1.Jak ma na imię wuja Puto?
2.Jak ma na imię przyjaciel Puto?
3.O kim śnił Puto ?
-Teraz ty gonisz! -zawołał Puto
Erni biegał za lwiątkiem, aż w końcu je złapał. Przyjaciele bawili się, aż nagle w pobliskiej trawie coś zaszumiało. Wyskoczył lew. Brązowa sierść i brązowa grzywa powiewały na wietrze. Erni zatrząsł się przerażony, Puto wysunął pazury gotów bronić przyjaciela. Lew zmarszczył brwi, uderzył lekko antylopę i uderzył trochę mocniej Puto. Następnie wziął lwiątko w pysk i odbiegł.
***
-Gdzie... gdzie jestem? -szepnął Puto
Leżał w małej jaskini, nie daleko siedział ów lew.
-Moja głowa... boli. -myślało lwiątko -Kim on jest?
Lewek siedział bojąc się reakcji lwa. Siedział tak kilka minut, może kilkanaście. Wtedy lew zauważył, że Puto się obudził.
-Jestem Vertez i pewnie wiesz, że twoi prawdziwi rodzice cię opuścili. -odrzekł
Puto westchnął. Doskonale wiedział, że jego matka go zostawiła. Chorowała, a ojciec... nigdy go nie poznał. Podobno wyruszył na wyprawę - tak mówiła jego matka. Mówiła, że jego ojciec był zdecydowanie wspaniałym lwem.
-Na imię mi Puto.
-Wiem. Sam wybrałem to imię.
-Ty nie jesteś moim ojcem! Dlaczego mnie opuściłeś?!
Puto zmarszczył brwi i spojrzał oczekująco na lwa. To nie możliwe...
-Jestem bratem twojej matki. -wyjaśnił Vertez
-Możesz mnie już odstawić do domu?
-Zostajesz ze mną przez jakiś czas!
Puto umilkł i usnął. Śniło mu się, że bawi się z Hatari. Czy kiedykolwiek jeszcze ją spotka? Po chwili przebudził się. Był zdenerwowany. Nie wiedział co będzie robił ze swoim wujem. Po prostu bał się.
-Jutro zaczniemy cię uczyć. -powiedział Vertez
-Czego? -spytał zdziwiony Puto
-Zabijania...
Vertez to słowo wypowiedział szeptem, lwiątko ledwo usłyszało. Lew odszedł w kąt jaskini. Widać było tylko jego zielone oczy.
***
Troszkę ponuro i troszkę się spieszyłam. Wróciłam z działki od koleżanki i nie było notek >.<
[Pytania]
1.Jak ma na imię wuja Puto?
2.Jak ma na imię przyjaciel Puto?
3.O kim śnił Puto ?
piątek, 3 sierpnia 2012
107.Wycieczka Vitani
Ból. Ciemność, głowa lwicy opadła bezradnie. Tak czuła się Vitani, umierając. Później znalazła się w niebie. Leżała na białej chmurze z lekkim bólem głowy, znowu usnęła. W końcu otworzyła oczy i wstała. Przed nią siedział lew, Subiro.
-Vitani, zsyłam cię na ziemię. Powspominasz trochę, ale nie będziesz mogła rozmawiać z innymi, przynajmniej staraj się nie rozmawiać. -powiedział
Wytłumaczył jej jeszcze coś i lwica zniknęła.
Tani zdziwiona, nie zdążyła odpowiedzieć. Już była w świecie żywych, chociaż i tak nikt jej nie widział. Rozejrzała się. Zobaczyła dawne jaskinie i Kovu. Małego Kovu, a obok niego skakała lwiczka z grzywką. Mała Vitani. Duch dorosłej lwicy przysiadł i obserwował swoje dzieciństwo.
-To jest dziwne... obserwować samą siebie. -szepnęła Tani
Lwiątka biegały i bawiły się, aż w końcu pobiegli na Lwią Ziemię. To tam bawili się z księciem Kopą. Dorosła Vitani ciągle za nimi szła, aż w końcu jej się znudziło. Zamknęła oczy i po chwili pojawiła się na Lwiej Skale, w czasie teraźniejszym. Siedział tam Thanabi i uczył Hatari. Duch przysłuchiwał się rozmowie syna i córki. Jednak Vitani chciała odnaleźć swojego ukochanego Kopę. Poszła do Rafikiego, przejrzała jaskinie, nad wodopojem też go nie było. Zmęczona poszła na Ślepe Skałki, a tam siedział Kopa. Lwica podeszła do niego zaciekawiona. Lew był troszkę smutny, wiadomo że po śmierci bliskiej osoby jest się smutnym.
Lwica postanowiła porozmawiać z Kopą, zapomniała o zakazie. Subiro powiedział jej, że może rozmawiać z Kopą. Jednak nie za długo.
-Witaj Kopa. -powiedziała Tani
Duch usiadł przed lwem. Były król zauważył ducha i troszkę się przestraszył. Po chwili dopiero zaczęli rozmawiać normalnie. Aż w końcu musieli skończyć, a Vitani wróciła do nieba. Jednak bardzo się cieszyła, że chociaż troszkę porozmawiała z Kopą.
***
Notka z dedykacją dla Wiki48. Sorry, że krótko...
[Pytania]
1.Mała Vitani bawiła się z ...
2.Z kim rozmawiała Tani?
-Vitani, zsyłam cię na ziemię. Powspominasz trochę, ale nie będziesz mogła rozmawiać z innymi, przynajmniej staraj się nie rozmawiać. -powiedział
Wytłumaczył jej jeszcze coś i lwica zniknęła.
Tani zdziwiona, nie zdążyła odpowiedzieć. Już była w świecie żywych, chociaż i tak nikt jej nie widział. Rozejrzała się. Zobaczyła dawne jaskinie i Kovu. Małego Kovu, a obok niego skakała lwiczka z grzywką. Mała Vitani. Duch dorosłej lwicy przysiadł i obserwował swoje dzieciństwo.
-To jest dziwne... obserwować samą siebie. -szepnęła Tani
Lwiątka biegały i bawiły się, aż w końcu pobiegli na Lwią Ziemię. To tam bawili się z księciem Kopą. Dorosła Vitani ciągle za nimi szła, aż w końcu jej się znudziło. Zamknęła oczy i po chwili pojawiła się na Lwiej Skale, w czasie teraźniejszym. Siedział tam Thanabi i uczył Hatari. Duch przysłuchiwał się rozmowie syna i córki. Jednak Vitani chciała odnaleźć swojego ukochanego Kopę. Poszła do Rafikiego, przejrzała jaskinie, nad wodopojem też go nie było. Zmęczona poszła na Ślepe Skałki, a tam siedział Kopa. Lwica podeszła do niego zaciekawiona. Lew był troszkę smutny, wiadomo że po śmierci bliskiej osoby jest się smutnym.
Lwica postanowiła porozmawiać z Kopą, zapomniała o zakazie. Subiro powiedział jej, że może rozmawiać z Kopą. Jednak nie za długo.
-Witaj Kopa. -powiedziała Tani
Duch usiadł przed lwem. Były król zauważył ducha i troszkę się przestraszył. Po chwili dopiero zaczęli rozmawiać normalnie. Aż w końcu musieli skończyć, a Vitani wróciła do nieba. Jednak bardzo się cieszyła, że chociaż troszkę porozmawiała z Kopą.
***
Notka z dedykacją dla Wiki48. Sorry, że krótko...
[Pytania]
1.Mała Vitani bawiła się z ...
2.Z kim rozmawiała Tani?
Subskrybuj:
Posty (Atom)